OJCIEC PRZYWIÓZŁ MI POMIDORY,OGÓRKI WŁASNEJ UPRAWY ZE SZKLARNI I OGRODU ORAZ PODŁUŻNE ,ŻÓŁTE WARZYWO W KSZTAŁCIE MACZUGI...MÓWI:TO JEST KABACZEK...PO CHWILI MÓWI:NIE.TO JEST CUKINIA..ZAPYTOWUJĘ WIĘC:CO I JAK MAM Z TYM ZROBIĆ?..OJCIEC MÓWI:STARKUJ GO JAK NA PLACKI ZEIMNIACZANE,DAJ DWA JAJKA,MĄKĘ,SÓL,PIEPRZ I USMAŻ...
A JA STARKOWAŁAM GO,TEŻ TROCHĘ CEBULI DO TEGO/MAŁO/,DAŁAM JEDNO JAJKO/KWESTIA OSZCZĘDNOŚCI/,SÓL,PIEPRZ,MĄKĘ...POLAŁAM OLEJU NA PATELNIĘ...GDY SIĘ OLEJ PODGRZAŁ,ZACZĘŁAM NAKŁADAĆ MASĘ NA TAKIE PLACKI NA PATELNIĘ...
POCZĄTKOWO ZUPEŁNIE MI TO NIE SZŁO/ROBIŁAM Z CUKINI PO RAZ PIERWSZY W ŻYCIU,A MIĄŻSZ TEJ CUKINI JEST RZADSZY NIŻ TEN NA PLACKI ZIEMNIACZANE/ I SIĘ ROZWALAŁY I KILKA RAZY JESZCZE DODAWAŁAM MĄKI DO TEJ MASY,ZANIM WRESZCIE UZYSKAŁAM DOSKONAŁY EFEKT!OJCIEC MIAŁ RACJĘ Z TYMI PLACKAMI,BO BARDZO SMACZNE I DUŻO LEPSZE NIŻ ZIEMNIACZANE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz