NO I CHODZĘ DO "BIEDRY",ALE PRZEWAŻNIE PO JAKIEŚ POJEDYNCZE WARZYWA,BO NIGDZIE TU NIE MA NIC I WARYZWNIAKA TEŻ NIE NA TYM MOIM OSIEDLU..NIC..TYLKO BOISKA DO GRY W PIŁKĘ..TAKIE CIECIE I BYLE JAK GRAJĄ,BEZ SENSU I BEZ PRZEKONANIA...
JA BYM TU CHCIAŁA BLIŻEJ JAKIEŚ SKLEPY MIEĆ ,ŻEBY NIE ZAPIŻDŻAĆ KILKA KILOMETRÓW PO ZIEMNIAKI CZY MARCHEW CZY BURAKA...
NO,NIESTETY...ALE WRACAJĄC DO TEMATU,WIĘC CHODZĘ DO "BIEDRY" I WYBIERAM SOBIE TAKIE WIĘKSZE ZIEMNIAKI,BO NIGDZIE INDZIEJ NIE MOŻNA KUPIĆ TAKICH WIEKSZYCH,CHYBA,ZE NA RYNKU,A RYNEK DALEKO JEST...
NO I JA TĄ BURACZKOWĄ TERAZ "NA SIŁĘ " KONSUMUJĘ,ŻEBY SIĘ NIE ZEPSUŁA ,A ZROBIŁAM PLACKI ZIEMNIACZANE I DO JUTRA JESZCZE WYTRZYMAJĄ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz