KOLEŻANKA DO MNIE PRZYSZŁA/!?WOW!,BO W OGÓLE MNIE NIKT NIE ODWIEDZA WSZAK,ALE ONA PRZYSZŁA W STANIE JUŻ MAŁO TRZEŹWYM,PIŁA PIWO I JESZCZE JEJ UŻYCZYŁAM 200GRAM..TE SKLEPOWE "ĆWIARTKI",TO JEST 200 GRAM,A Z TEGO,CO WIEM ĆWIARTKA TO JEST 250 GRAM...MNIEJSZA....NOITAK...KOLEŻANKA ZAPRAGNĘŁA, BY SIĘ ZNALEŹĆ W SWOIM MIESZKANIU, KILKASET METRÓW ODE MNIE...NO I ..HOLUJĘ JĄ,ALE ZALICZAMY WPADKI,BO BEZ PRZERWY SIĘ PRZEWRACAŁA NA TYM ŚNIEGU...NO I JUŻ ZWĄTPIŁAM I NIE WIEDZIAŁAM JAK JA MAM JĄ DOHOLOWAĆ NA OPATA HACKIEGO..I IDZIE Z JAKĄŚ TORBĄ NARAMIENNĄ/SZOK!/"WORSZTA" I JA MÓWIĘ,ŻEBY MI POMÓGŁ ODHOLOWAĆ KUMPELĘ DO CHATY...POMÓGŁ...WCIĄGAMY JĄ NA PIERWSZE PIĘTRO NIE WIEDZĄC,GDZIE MIESZKA,GDYŻ TO ,CO ONA MÓWI,NIE DA SIĘ PRZETŁUMACZYĆ NA ŻADEN JĘZYK...BEŁKOT SOLIDNIE JAKIŚ...NO I IDZIE JAKAŚ BABKA Z TELEFONEM KOMÓRKOWYM,A KOLEŻANKA LEŻY NA SCHODACH,BO ZMOGŁA,WIĘC TA BABKA MÓWI:"DZWONIĘ NA POLICJĘ!"/NOTA BENE TO BYŁO DLA "KITU"/,A WIĘC KOLEŻANKA SŁYSZĄC TE SŁOWA OD RAZU SIĘ PODNIOSŁA I ŻEŚMY W/G UKIERUNKOWANIA NAS PRZE TĘ SASIADKĘ ,ZAWLEKLI JĄ DO JEJ MIESZKANIA....DRZWI BYŁY OTWARTE,A JAKŻE!NIECH ŻYJE PUNK-ROCK!WRZUCIŁAM JĄ NA JAKIEŚ WYRO,BO FACET SPAŁ NA KRZEŚLE I... SPADŁA NA PODŁOGĘ,ALE SPRAWDZIŁAM CZY ŻYJE...ŻYŁA...RUSZAŁA SIĘ NA PODŁODZE TEJ...POSZLIŚMY....JA JESTEM SUPER -GOŚCIÓWA,BO JAK KIEDYŚ MI TAKIE GDYŃSKIE TOWRZYCHO DAŁO ZAPALIĆ HASZYSZ,TO JAK SIEDZIAŁAM NA ZIEMI I RZYGAŁAM NA TRZY METRY,TO SOBIE POSZLI,ZOSTAWILI MNIE,ALE PRZYSZLI JESZCZE,ZEBY SIĘ POŚMIAĆ I POSZLI..BYŁ TO ROK 2001..JAK SIĘ DO CNA WYRZYGAŁAM,TO WSTAŁAM I SKRĘCIŁAM PRAWĄ KOSTKĘ,ALE NIEDALEKO DO MIESZKANIA TAM MIAŁAM,TO TAK KULEJĄC DOSZŁAM....BYE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz