sen...

ŚNIŁA MI SIĘ W JAKIMŚ MIESZKANIU ANAKONDA ZIELONA.....WIELKI WĄŻ...TO BYŁA SAMICA...BYŁA W CIĄŻY...PIES LEŻAŁ I SPAŁ A ONA GO ZACZĘLA OBWACHIWAĆ ,BO CHCIAŁA MI PSA ZJEŚC I PIES WYSKOCZYŁ I WSKOCZYŁ DO WIELKIEGO WAZONU..DODAM,ŻE MÓJ PIES OBECNY....BYŁA TAM KOBIETA ,KTORA TEGO WĘZA UZNAWAŁA ZA PUPILA I JAKIES INNE OSOBY....I MIAŁAM CZARNE SKARPETKI I TA SAMICA MI TE WĘŻE MŁODE URODZIŁA DO MYCH SKARPETEK I MUSIAŁAM UWAŻAĆ,ZEBY NIE CHODZIĆ I ICH NIE ZDEPTAC,BO MOGLYBY MNIE NP.UKASIĆ ,GDYBYM NADEPNĘLA...TAM BYŁ TAKI JEDEN STARY ZNAJOMY I ON PYTAL CZY NARYSOWAŁAM PORTRET MATKI I POTEM SIĘ DZIWIŁ,ŻE ANACONDA WISI W SALONIE W DOMU W LĘBORKU NA MIEJSCU GDZIE ZAWSZE BYŁ KRZYŻ I JEST....