......

RANO WCZORAJ,W PIĄTEK,12TEGO SIERPNIA,POMYŚLAŁAM SOBIE,ŻE TO MOŻE BĘDZIE DOBRY DZIEŃ...GDY WYCHODZIŁAM Z PSEM NA DWÓR,TO ZOBACZYŁAM,ŻE KTOŚ WŁOŻYŁ DO MOJEJ SKRZYNKI NA LIST BIAŁĄ,CZYSTĄ KOPERTĘ ZAKLEJONĄ I NIC NIE BYŁO NA NIEJ NAPISANE-ANI ADRESAT ANI NADAWCA....WZIĘŁAM JĄ TAK POD ŚWIATŁO I WIDZIAŁAM,ZE W ŚRODKU BYŁA JAKAŚ ZAPISANA KARTKA I WYCZUŁAM TAKI KSZTAŁT CZEGOŚ,CO BYŁO W SRODKU,A BYŁO TO COŚ WPRAWDZIE PŁASKIEGO,ALE GRUBEGO NA PÓŁ CM I MIAŁO COŚ DŁUGIEGO....NIE OTWORZYŁAM TEGO,TYLKO ODŁOŻYŁAM DO SKRZYNKI NAREKLAMY..POTEM ,GDY SZŁAM PONOWNIE,TO TEGO JUŻ TAM NIE BYŁO...
W CIĄGU DNIA SASIEDZI TUTEJSI Z MOJEGO PIĘTRA ŁAZILI BEZ PRZERWY I ZNOWU DAWALI MI SIĘ WE ZNAKI,WIĘC POMYŚLAŁAM,ŻE JAK ZWYKLE MAJĄ "ŁYKEND",WIĘC URZADZAJĄ GO SOBIE ZNOWU MOIM KOSZTEM...OPIEPRZYŁAM ICH WYCHODZĄC ZA NIMI NA KLATKĘ...
W NOCY Z 12TEGO NA 13TEGO SIERPNIA TAK ZACZĘŁA MNIE BOLEĆ GŁOWA,ŻE CZUŁAM TO NAWET PRZEZ SEN I TRWAŁO TO WIELE GODZIN,A NAD RANEM WZIĘŁAM JEDNĄ ASPIRYNĘ,KTÓRA NIE POMOGŁA I DOPIERO PO DRUGIEJ BÓL TROCHĘ MINĄŁ..CZUJĘ ,ŻE TERAZ PO POŁUDNIU,ZNOWU SIĘ ZACZYNA...OKOŁO 4TEJ NAD RANEM POSZŁAM JAK ZWYKLE DO POKOJU ,W KTÓRYM JEST KRÓLICZKA  W KLATCE I ZOBACZYŁAM,ŻE ONA SIEDZI TAK BEZ RUCHU /DLA NIEJ TO NIETYPOWE/ I STWIERDZIŁAM,ŻE JEST CHORA...POMYŚLAŁAM,ŻE WETERYNARZ JEST W SOBOTĘ CZYNNY OD 10TEJ,WIĘC,ŻE MUSZĘ POCZEKAĆ DO TEGO CZASU...
PO 10TEJ SAMA ŹLE SIĘ CZUJĄC ,ZANIOSŁAM KRÓLICZKĘ DO WETERYNARZA,KTÓRY ZAAPLIKOWAŁ JEJ TRZY ZASTRZYKI DAŁ MI DO DOMU JESZCZE DWIE DAWKI NA DWA KOLEJNE DNI,ALE TERAZ PATRZĘ I Z KRÓLICZKĄ JEST BEZ ZMIAN....NIE WIEM CZY Z TEGO WYJDZIE..ZAŁAMKA....