O TYM JAK KOCMOŁUCH CHCIAŁ OSZUKAĆ PIEKŁO...

MOJA SĄSIADKA,ZWANA TEŻ KOCMOŁUCHEM,CHCIAŁA  W TYM ROKU JAK NAJDŁUŻEJ LATAĆ Z GOŁYM TYLKIEM,ALE,ŻE JUŻ SIĘ ZBLIŻAŁ WRZESIEŃ,WIĘC ZESZŁA DO PIEKŁA I PUKA DO JEGO WRÓT...STRAŻNIK PIEKŁA PYTA:"KTO?",A ONA,ŻE CHCE GADAĆ Z BELZEBUBEM...WPUŚCIŁ JĄ I ONA UDERZA DO SAMEGO SZEFA PIEKŁA CZYLI BELZEBUBA I GADA:JAK WY Z LUCKIEM/ZNACZY LUCYFEREM/ ZROBICIE WE WRZEŚNIU UPALNE, SIERPNIOWE LATO,TO WAM ODDAM SWOJĄ DUSZĘ"...BELZEBUB GADA: W PORZĄDKU I ZROBILI WE WRZEŚNIU UPAŁ....ALE WRZESIEŃ SIĘ SKOŃCZYŁ I W PAŹDZIERNIKU PRZYSZLI DO NIEJ PO ODBIÓR ZAPŁATY,A ONA NA TO,ŻE:" JA WAM DUSZĘ OBIECAŁAM,ALE JEJ NIGDY NIE MIAŁAM...".A PRZECIEŻ PIEKŁA NIE MOŻNA OSZUKIWAĆ,ALE NIE DLATEGO,ŻE JEST UCZCIWE ,TYLKO DLATEGO,ŻE ZAWSZE PRZYCHODZI PO OBIECANE...ZEMSTA WIĘC BYŁA STRASZNA,BO SĄSIADKĘ ZWANĄ KOCMOŁUCHEM,ZAWSZE GDY BYŁO SŁOŃCE,JEJ WŁASNY CIEŃ WALIŁ PAŁĄ BEJSBOLOWĄ PO ŁBIE!