środa, 16 marca 2016

-===-

Od ponad tygodnia/własciwie już 1,5 tygodnia/ przeżywam okropne męczarnie...
Nie sypiam po nocach,bo czuję ,ze umieram....Nie mogę przełykać,a jesli nie uda mi się przełknąć ,to mózg przestanie mi działac,umrze moja świadomość a razem z nią ja i moje zycie..dla mnie straszne!Boję się smierci,bo może nie jestem ateistką,ale moja wiara,ze tam po śmierci cokolwiek jest lepszego jest nikła...Wydaje mi się,ze stałam się agnostyczką...
Przepraszam,to nie moja wina,bo to wyniknęło z tych strasznych okoliczności,ze bedąc po prostu wiecznie sama i w dzień i w nocy,przestałam wierzyć a nawet odczuwać cokolwiek..Nie czuję jakichś uczuć wyższych i nic nie ma oprócz lęku przed śmiercią i lęku o moje życie...
Walczyłam o wlasne przezycie i trwało to przez straszne sekundy,minuty,godziny..Nie było nikogo..Nie było żadnego wsparcia.Nikt nie wiedział,bo nikt się nawet tym nie interesował,a moja rodzina zawsze bagatalizuje mnie jako istotę żyjącą i odczuwającą...Bylo mi kiedyś,przed kilkunastu laty powiedziane przez rodzonego mego ojca:Żyj i bądź tak,jakby cię nie było...dziekuję wam!to cyniczne z mojej strony to "dziękuje"!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz