***

W POŁOWIE 3CIEGO ROKU,A BYŁ TO ROK 1997,ROZPOCZEŁO SIE DLA NAS STUDENTÓW TZW.SEMINARIUM MAGISTERSKIE....BYŁO NAS 9 W GRUPIE SEMINARYJNEJ I PRZYPADŁA NAM W UDZIALE TAKA NIEUŻYTA KOBIETA STARSZA,KTOREJ NIKT Z NAS NIE LUBIŁ,BO BYŁA NIEMIŁA,WRĘCZ APODYKTYCZNA I NIEUZYTA,JAK WSPOMNIAŁAM..
ONA W NICZYM NAM NIE POMOGŁA I NAWET NIC NIGDY NA TYCH SEMINARIACH/PSU NA BUDĘ/ NIE POWIEDZIAŁA ANI NIE DAŁA ŻADNYCH WSKAZÓWEK JAK TĘ PRACĘ PISAĆ,TYLKO ZAWSZE SIĘ WYMĄDRZAŁA MÓWIĄC,ZE JESTESMY DOROSŁE I ŻE MAMY SOBIE SAME W KSIĄŻKACH ZNALEŹĆ ODPOWIEDŹ NA PYTANIE JAK NAPISAĆ PRACĘ MGR..NIE ROZUMIEM ZATEM W JAKIM CELU BYŁY TE GODZINY PRZEZNACZONE NA TO TZW.SEMINARIUM MAGISTERSKIE,SKORO LEPIEJ BY BYŁO TEN CZAS SPĘDZIĆ W BIBLIOTEKACH I CZYTELNIACH ,ZAMIAST SIEDZIEĆ Z TĄ BABĄ,KTORA BRAŁA SZMAL ZA TO,ŻE NIC NAM NIE POMOGŁA,A W DODATKU JESZCZE NIE CHCIAŁA I TO BARDZO,BARDZO,BY KTÓRAKOLWIEK Z NAS- STUDENTEK ZDOBYŁA STOPIEŃ MGR..WSZAK TO JEST STOPIEŃ NAUKOWY,A ONA BYŁA DOKTOREM,WIĘC KONKURENCJI MIEĆ NIE CHCIAŁA NAJWYRAŹNIEJ!