wtorek, 15 września 2015
TO BYŁA JAWNA ŚMIERĆ..LEZAŁA NA ŁÓŻKU A W GLOWIE MIAŁA KARUZELĘ...PO TWARZY STRUŻKAMI SPŁYWAŁ POT I RUSZYĆ SIE NIE MOGŁA....MYŚLAŁA SOBIE:MAMUSIU.UMIERAM....KTOS WSZEDŁ BEZ KODU NA DOMOFON I STUKAŁ JEJ W DRZWI...PIES ZERWAŁ SIĘ ZE SZCZEKANIEM I POBIEGŁ DO TYCH DRZWI...ONA NIE MOGŁA SIĘ RUSZYĆ...TYLE RAZY W ŻYCIU PRZEZYWA SIE WŁASNĄ ŚMIERĆ....ON PRZETAŁ PUKAĆ I POSZEDŁ MYSLĄC W DUCHU PEWNIE,ZE ONA GO ZDRADZIŁA Z KIMS INNYM,ALE PRAWDA JEST TAKA,ZE NIE WSTAŁA DLATEGO,ŻE NIE MOGŁA I ŻE UMIERAŁA...PRAWDA BYWA WSTRZASAJĄCA I KOSMICZNA....!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz